top of page

Rewitalizacja obiektów zabytkowych

Zabytkowe gmachy: monumentalne elewacje, wykonane z dbałością o każdy szczegół płaskorzeźby, mozaiki, sztukaterie, czy wreszcie przestronne, klimatyczne wnętrza, w których wręcz oddycha się ich wspaniałą historią – któż z nas nie zachwyca się kunsztem dawnych architektów i budowniczych? Wiele z tych budowli zostało nadszarpniętych bezlitosnym zębem czasu. Na szczęście, coraz więcej niszczejących obiektów, które – zamiast cieszyć oczy, straszyły – odzyskuje swój dawny blask i majestat. Co jednak musi się wydarzyć i jak długą drogę musi przejść taki niszczejący zabytek, by znów zachwycać nas swoim pięknem? Znawcy tematu wiedzą, że nie jest to prosta sprawa.

Wrocław, Poznań, Kraków, Zamość – to tylko kilka polskich miast, które mają nie tylko piękne, zabytkowe starówki, ale też dzielnice oddalone od centrum. W każdym z nich widzimy coraz więcej zrewitalizowanych budynków, które – dzięki mrówczej pracy projektantów – zyskały drugie życie. Banki, hotele, muzea, instytucje publiczne, sklepy, czy prywatne firmy coraz chętniej wybierają takie obiekty na swoje siedziby. Zresztą, kto z nas nie marzy o mieszkaniu w takiej zrewitalizowanej kamienicy? Wysokie pomieszczenia, duże okna i ten klimat! Nic zatem dziwnego, że coraz więcej inwestorów interesuje się wykorzystaniem obiektów.

Taka metamorfoza ma jednak swoją cenę. Zmiana funkcji takiego budynku wymaga zazwyczaj dużej ingerencji w jego strukturę i układ funkcjonalny. Z punktu widzenia konserwatorstwa oraz ochrony dziedzictwa jest to zjawisko negatywne – zaciera bowiem dawny charakter miejsca oraz powoduje zniszczenie „zabytkowej substancji”. Z drugiej jednak strony, oczekiwanie na inwestora idealnego, którego plany inwestycyjne będą zakładały jedynie naprawy uszkodzonych elementów oraz restaurację zabytku z zachowaniem wszystkich jego wartości, może zakończyć się fiaskiem. Tacy inwestorzy zdarzają się nad wyraz rzadko. Dlatego też, na drodze swoistego kompromisu, pracownicy Wojewódzkich Urzędów Ochrony Zabytków podczas opiniowania projektów budowlanych wyrażają zgodę na zmianę sposobu użytkowania zabytku. Nawet, jeśli pociąga to za sobą konieczność ingerencji w jego strukturę jest to tzw. mniejsze zło niż stopniowa dalsza degradacja w oczekiwaniu na inwestora idealnego. Zatem jesteśmy przy kompromisie i zgodzie na zmianę sposobu użytkowania budynku. To początek długiej i często wyboistej drogi. Co dalej? – Zaczynamy od fazy przedprojektowej, która, oprócz tradycyjnej inwentaryzacji, obejmuje także badania historyczne, archeologiczne, architektoniczne oraz konserwatorskie. Dopiero wyniki tych wszystkich badań mogą pozwolić na stworzenie wniosków i wytycznych do prac projektowych – tłumaczy Magdalena Tarczewska-Turlej, kierownik projektu w Miastoprojekt Wrocław, nasza specjalistka od renowacji zabytkowych obiektów. – Dokumentacja powinna obejmować wszystkie fazy od projektu koncepcyjnego poprzez budowlany oraz wykonawczy, a na projekcie konserwatorskim kończąc. Bardzo ważny jest także nadzór projektantów nad realizacją oraz reakcja na ewentualne nowe okoliczności poznane już na etapie prac – dodaje.

A tu już różnie bywa. Jak pisaliśmy ostatnio, rozbudowy, rewitalizacje i modernizacje już same w sobie do najłatwiejszych nie należą. W przypadku obiektów zabytkowych wyzwań jest jeszcze więcej i zaczynają się już na starcie projektu. – Często zmagamy się z brakiem informacji o stanie obiektu, czy też nie mamy jego planów, które są konieczne do wyznaczenia zakresu prac – mówi Tarczewska-Turlej. Dokładnie z taką sytuacją miała do czynienia w praktyce Paulina Blacharska, kierownik projektu w Miastoprojekt Wrocław. – W budynkach, które zostały wykonane kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset lat temu z uwagi na lata „chude” i „grube” w budownictwie, brakuje niekiedy niektórych elementów konstrukcyjnych. Na jednej z inwestycji okazało się, że ściany konstrukcyjne posadowione są bezpośrednio na gruncie, mimo iż w dokumentacji archiwalnej były fundamenty – opowiada. – Całe szczęście, dzięki rozwojowi technologii mamy już możliwość sporządzenia dokładnej inwentaryzacji zarówno części nadziemnych (poprzez laserowe skanowanie budynku 3D), jak i podziemnych (np. poprzez badania geofizyczne) – uzupełnia Magdalena Tarczewska-Turlej. Trzeba pamiętać, że obiekty zabytkowe należy dostosować do aktualnych wymogów prawnych i zasad sztuki budowlanej. Wtedy można ruszać z właściwymi pracami.

W związku z pojawianiem się sytuacji niespodziewanych, które w przypadku zabytków są właściwie na porządku dziennym (jak chociażby konieczności zastosowania innych, droższych niż na początku planowano rozwiązań), inwestor musi być świadomy dodatkowych kosztów, które mogą się z tym wiązać oraz zakładać, że czas przewidziany na realizację projektu może się znacznie wydłużyć. Należy pamiętać również, że każdy etap projektu musi być konsultowany z konserwatorem zabytków. – Pracując na obiekcie zabytkowym współpracujemy zarówno z nadzorem archeologicznym, jak i konserwatorem zabytków. Ten ostatni narzuca nam niekiedy konkretne rozwiązania – np. konieczność zachowania elementów obiektu, kolorystykę – w szczególności dla elementów wykończeniowych, co ogranicza nam dowolność. To wszystko wpływa na tempo wykonywania prac projektowych, jak i – w przypadku konieczności przeprowadzenia badań archeologicznych – robót budowalnych – wyjaśnia Paulina Blacharska.

W przypadku rewitalizacji obiektów zabytkowych bardzo istotna jest współpraca na linii inwestor – konserwator zabytków. Ten pierwszy musi dysponować specjalistami, których domeną będzie m.in. wiedza z zakresu ochrony dziedzictwa. – Zgodnie z „Prawem Budowlanym” do kierowania robotami budowlanymi lub pełnienia roli inspektora nadzoru inwestorskiego na obiekcie wpisanym do rejestru zabytków trzeba wykazać minimum 18 miesięczne doświadczenie w pracy przy jednym z nich – opowiada Magdalena Tarczewska-Turlej, która kończy studia podyplomowe z zakresu konserwatorstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Poznaniu. – Uważam, że 18 miesięcy to za mało, by posiąść odpowiednią wiedzę. Tyle bowiem mogą trwać prace budowlane przy jednym obiekcie, co oznacza, że można w tym czasie poznać specyfikę tylko tego typu budynku. Rozpoczynając pracę przy innym może się jednak okazać, że wiedza zdobyta wcześniej na niewiele nam się przyda, bo nowy projekt – by prawidłowo pełnić przy nim funkcje techniczne – wymaga innego zakresu umiejętności i kompetencji– dodaje. Właśnie dlatego zdecydowała, że wiedza w dziedzinie konserwatorstwa zdobyta podczas studiów na kierunku „Architektura i Urbanistyka” nie jest wystarczająca do tego, aby w sposób odpowiedzialny rozpocząć pracę przy obiekcie zabytkowym i rozpoczęła studia podyplomowe w zakresie konserwatorstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. – Toruńska szkoła konserwacji zabytków jest, równolegle z krakowską, najwyżej ceniona w Polsce– tłumaczy.

Wiedza to jedno, doświadczenie – drugie. Dlatego świadomi inwestorzy podejmujący się renowacji zabytków starannie dobierają zespół pracujący przy projekcie, szczegółowo określając wymagania dotyczące doświadczenia poszczególnych jego członków.

Mając zatem na uwadze zarówno wysoko postawioną przez inwestorów poprzeczkę, jak również chęć wkładu w przywrócenie blasku architekturze, z pełnym zaangażowaniem podejmujemy się realizacji tego typu zadań. Mamy świadomość, że nie należą one do najłatwiejszych, ale mamy w naszym zespole ekspertów, których darzymy pełnym zaufaniem i wierzymy, że wraz z nimi uda nam się wiele wnieść w upiększanie krajobrazu polskich miast.

Zapraszamy do kontaktu.

Zespół Miastoprojekt Wrocław

Comments


bottom of page